Królewskie spotkanie

Będąc na urlopie i zwiedzając safari w Tanzanii miałem okazję poznać fascynującą osobę. Księżniczkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. To była jedna z tych osób, których się nie zapomina. Nazywa się Teresa Sapieha i urodziła się w Kenii w 1948 roku. To jedna z nielicznych białych kobiet, która naprawdę jest szanowana w swoim kraju.

Przybliżę Wam troszkę jej historię, żebyście i Wy mogli poczuć jej energię, która naprawdę przeszła na nas podczas spotkania. Księżniczka Teresa pierwszy raz Polskę odwiedziła mając 18 lat, przez trzy lata studiowała w szkole artystycznej we Wrocławiu. Jej ojciec Książę Eustachy Seweryn Sapieha od 1959 roku zajmował się organizacją safari w Afryce Południowej i Środkowo – Wschodniej, w początkowych latach było to połączone z polowaniem na dzikie zwierzęta afrykańskie. Gdy w 1972 zakazano polowań rodzina Księżniczki musiała zmienić zakres swoich wycieczek. Od tego momentu organizowali wyłącznie EKO – SAFARI w najbardziej odległe zakątki Afryki.

Mimo, że urodziła się i wychowała w Kenii to Księżniczka Teresa bardzo dobrze zna również Ugandę, RPA i Tanzanię, gdzie właśnie podczas safari miałem możliwość ją poznać. I mimo, że od 1994 roku ich rodzina nie organizuje już safari to nadal jest członkiem komisji egzaminującej przewodników w ramach organizacji KENYA WILDLIFE SERVICE, działa również w wielu organizacjach charytatywnych. Jej największym zaangażowaniem jest ochrona czarnych nosorożców w północnej Kenii. Jej pasją są rajdy samochodowe w ekstremalnie trudnych terenach Afryki Rihno Charge. Co roku ma swój własny team nr 47 „Ladies In Pearls”.

Zaimponowała mi swoją inteligencją i wykształceniem.. Zna pięć języków europejskich oraz płynnie rozmawia w kilku językach i dialektach lokalnych w Afryce Wschodniej. Do tego jest jedną z niewielu kobiet w Afryce, która jest członkinią słynnego Muthaiga Country Club w Nairobi – założonego przez Lorda Delamere na początku XX stulecia. Jeśli ktoś z Was czytał książkę „Pożegnania z Afryką” to jest właśnie ten sam klub, w którym Karen Blixen wypiła przekornie szklankę whisky w salonie dla mężczyzn w końcowej sekwencji książki.

Jej dom rodzinny w Afryce Wschodniej uznawany jest za nieformalną ambasadę polskości., do dziś Księżniczka spotyka się z Polonią u siebie w rezydencji pod Nairobi. Często, również spotyka się z Polakami podczas safari i przekazuje im swoją wiedzę. O zwierzętach wie wszystko, zna i śledzi drogi migracyjne zwierząt. Wydała również w 1989 roku książkę „Wayside Flowers of East Africa” na temat różnego rodzajów kwiatów. Świetnie mówi po Polsku, usłyszeć anegdotę z jej ust – bezcenne. Myślę, że nie skłamię jeśli napiszę, że jej największa pasja i miłość to właśnie Afryka. Gdybyście tylko usłyszeli z jaką iskrą opowiada o życiu hipopotamów, lwów czy innych zwierzętach, a nawet roślinach.

Przez takie osoby człowiek uświadamia sobie, że trzeba robić wszystko co daję nam satysfakcję i dążyć do pełnego szczęścia. Rozwijać swoje pasję i umiejętności. Z dnia na dzień stawać się lepszym człowiekiem.

PS. Znak rozpoznawczy Teresy – naszyjnik z białych pereł. Krążą legendy, że nigdy go nie zdejmowała.